Uczniowie klas 4. otrzymali zadanie mające na celu sprawdzić poziom lokalnego patriotyzmu wśród ząbkowian. W celu przeprowadzili wywiady z mieszkańcami naszego miasta (najczęściej byli to członkowie ich rodzin) na temat Bitwy Warszawskiej.
Wyniki mile nas zaskoczyły- okazało się, że wiele osób doskonale zna historię wojny polsko- bolszewickiej, wielu oddaje hołd poległym podczas corocznych obchodów tego wydarzenia- uczestniczy i w mszy św. w Kościele św. Trójcy, i w uroczystościach na Cmentarzu Parafialnym w Ząbkach. Cieszy nas ta świadomości narodowa- to znak, że młode pokolenie też będzie nasiąkać duchem patriotyzmu.
Kilkorgu uczniom udało się dotrzeć do ciekawych, czasami osobistych, czasami dość kontrowersyjnych, informacji.
Poniżej zamieszczamy najbardziej interesujące wywiady.
Bitwa Warszawska-rozmowa Natalii Pietrzak z Panem Eugeniuszem Peciakowskim, mieszkańcem Warszawy, który ma 70 lat i jest przyjacielem rodziny.
– Bardzo dziękuję, że zechciał Pan podzielić się swoją wiedzą. Czy mógłby Pan opowiedzieć mi o Bitwie Warszawskiej?
– Chętnie, ale nie było mnie jeszcze wtedy na świecie, moje dziecko.
– Rozumiem, ale może pamięta Pan opowieści rodziców lub dziadków?
– Głównie tata opowiadał mi o tamtych czasach, ale i trochę babcia. Ojciec mój mieszkał wtedy w Warszawie na Pradze wraz ze swoimi rodzicami i młodszym bratem. Mówił, że w sierpniu panował skwar, przejeżdżało dużo czołgów, kilkanaście polskich dywizji.
– Jak zachowywali się ludzie? Pewnie bardzo się bali?
– Właśnie to było dziwne, bo nastrój ludzi był normalny, taki codzienny. Nie było paniki wśród mieszkańców. Natomiast babcia mówiła, że dużo procesji religijnych przeszło wtedy przez miasto, w których brała czynny udział.
– Czy wie Pan jak to się wszystko zaczęło?
– Tak, tata opowiadał, ale dużo też pamiętam z lekcji historii. Zaczęło się 13 sierpnia 1920r. pod Radzyminem, kiedy uderzyły dwie rosyjskie dywizje. Przełamały obronę 11. dywizji pułkownika Bolesława Łaźwińskiego i zdobyły Radzymin. Kolejna z dywizji ruszyła na Pragę, a druga usiłowała zdobyć Nieporęt i Jabłonnę.
– I naprawdę nie było paniki wśród ludzi? Obaw i lęków?
– Wtedy właśnie dopiero ludzie zaczęli się bać. Nie wiedzieli, co ich czeka i jak długo to potrwa. Kobiety w tym czasie mazały się błotem, aby ukryć swoją urodę. Często ratowało im to życie. Taka była smutna rzeczywistość. Szara i bolesna.
– I wszędzie było tak groźnie i niebezpiecznie?
– Nieco spokojniej było w tym samym czasie w rejonie przedmościa warszawskiego, na południe od Radzymina. Następnego dnia, czyli 14 sierpnia, walki toczyły się wzdłuż wschodnich i południowo-wschodnich umocnień przedmościa warszawskiego na odcinku od Wiązowny po Radzymin, ale tam wojska rosyjskie nie odniosły prawie żadnych sukcesów, bo siły polskie z natarciem radziły sobie dzielnie.
– Co robili wtedy Pana rodzice?
– Rodzice byli rok po ślubie. Ojciec pracował w piekarni, a mama była krawcową. Codziennie wychodziła do pracy i nie wiedziała, czy wróci. Mieszkali razem z rodzicami ojca na 48m2 w kamienicy. Tata opowiadał, że polscy żołnierze przez 3 dni, bez spania i jedzenia gonili bolszewików. Walka była ciężka, ale jak się okazało, trud i wysiłek opłacił się, bo 15 sierpnia było to samo. Obwodowe dywizje polskie, po zaciekłych bojach odniosły sukces. Odzyskały Radzymin, a nasze polskie oddziały mogły wrócić na obszary utracone przed zaledwie dwoma dniami. Jeszcze lepiej radzili sobie 16 sierpnia, kiedy w ramach drugiego dnia polskiego kontrnatarcia nasze dywizje dotarły do szosy Warszawa-Brześć. Miało to bowiem oznaczać, że nasi walczący wejdą na tyły wojsk sowieckich pod Warszawą. I weszły. Ojciec mówił, że radość wśród ludzi była ogromna!
Wojska sowieckie zostały przez nas zaatakowane, a w kierunku Mińska Mazowieckiego wsparły je polskie czołgi. I chociaż już wtedy nieoficjalnie bitwa była wygrana, zawieszenie broni podpisano 12 października w Rydze.
– Który moment walk można według Pana nazwać przełomowym?
– Oczywiście kluczową rolę w bitwie spełnił manewr polskich wojsk oskrzydlający Armię Czerwoną przeprowadzony przez Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego. Jednakże nie tylko plan operacyjny przygotowany przez marszałka Józefa Piłsudskiego przyczynił się do zwycięstwa Polski. Także szereg działań strategicznych generała Sikorskiego i Hallera miały ogromne znaczenie.
– Zastanawiał się Pan kiedyś, co by było, gdyby się nie udało?
– Trudno jest mi sobie wyobrazić, jak teraz wyglądałaby Polska, gdyby nie zwycięstwo w bitwie rozegranej głównie na przedmościu Warszawy. Nawet nie chcę się nad tym zastanawiać, moje dziecko. Muszę jeszcze podkreślić, że nie wolno nam pominąć zapominanych często przez historyków walk o Płock, Włocławek, Przasnysz, Ciechanów czy Wyszków. Wszystkie miasta, mimo że nieco bardziej oddalone od Warszawy, przyczyniły się walnienie do naszego zwycięstwa – nie tylko siłą wojskową, ale też dużym zaangażowaniem cywilów. Ochotników było bardzo wielu. Walczyli z wielkim poświęceniem.
– Czy wie Pan, dlaczego Bitwa Warszawska nazywana jest „Cudem nad Wisłą”?
– Być może dlatego,że mimo ogromnej przewagi przeciwnika, cudem udało nam się wygrać. Odkryliśmy plany i rozkazy strony rosyjskiej, a polskie dowództwo umiało wykorzystać tę wiedzę.
Bardzo słusznie Bitwa Warszawska została uznana za 18. przełomową bitwę w historii świata. Zadecydowała bowiem o zachowaniu niepodległości przez Polskę i zatrzymała marsz rewolucji bolszewickiej na Europę Zachodnią.
– Dlaczego warto przypominać o zwycięstwie nad bolszewikami z 1920r?
– Gdyby nie wysiłek setek tysięcy Polaków, ponad stu tysięcy ochotników, gdyby nie walka, w której wzięła udział większość narodu, to po prostu nie byłoby Polski, nie byłoby wolności.
– Bardzo dziękuję za rozmowę.
– Ja też dziękuję. Mam nadzieję, że Wy, polska młodzież, będziecie czcić pamięć poległych rodaków i kiedyś to Wy będzie opowiadać młodszemu pokoleniu o swoich wspomnieniach. Musicie pamiętać, bo to dzięki wysiłkom i poświęceniu wielu ludzi, żyjecie w takich a nie innych czasach.
Ciotki Pana Eugeniusza: Wiktoria i Bronia, 1920
Wywiad Mai Michalskiej, która przeprowadziła wywiad z mamą.
Maja Michalska przeprowadziła wywiad z mamą. Katarzyna Michalska dzieli się informacjami, które przekazał jej tata o swoim ojcu, żyjącym w latach 1891-1959. Franciszek Roszkowski, gdy rozpoczęła się Bitwa Warszawska, miał 29 lat i mieszkał w Ząbkach.
– Mamusiu, czy znasz kogoś, z kim mogłabym porozmawiać na temat Bitwy Warszawskiej?
– A dlaczego pytasz, córeczko?
– Otrzymałam pracę domową z języka polskiego, aby przeprowadzić wywiad z taką osobą.
– Szkoda, że już nie żyje nasz pan sąsiad, który zapewne byłby kopalnią wiedzy na ten temat. Ale chętnie opowiem ci o twoim pradziadku.
– Bardzo proszę, jestem niezwykle ciekawa!
– Pradziadek Franciszek urodził się w 1891 roku. Gdy rozpoczęła się Bitwa Warszawska miał 29 lat i mieszkał w Ząbkach.
– Na Batorego! Tu, gdzie ja również do niedawna mieszkałam?!
– Tak. Jesteś czwartym pokoleniem naszej rodziny mieszkającym w Ząbkach. Ale wróćmy do dziadka Franciszka.
– Może brał udział w walkach?
– Tego nie wiem. Ale z informacji od swojego taty wiem, że opiekował się w szpitalu polowym rannymi żołnierzami, walczącymi w okolicach wsi Ossów.
– Gdzie znajdował się ten szpital?
– Kiedyś była to należąca do wsi Ząbki posiadłość księżnej Michałowej Radziwiłłowej. Obecnie są to rejony ulicy Kawęczyńskiej. Znajduje się tam Praska Bazylika p.w. Najświętszego Serca Jezusowego i Zakon Księży Salezjanów.
– To dość daleko?
– Dawniej nie było tylu zabudowań. Na ulicy Batorego znajdowało się tylko kilka pojedynczych domów, m.in. „drewniak” twojego pradziadka. Wokół były jedynie pola i łąki. Idąc „na skróty” do szpitala polowego od swojego domu, nasz dziadek nie miał aż tak daleko. Oczywiście, odległość tę pokonywał pieszo.
– Jako młody człowiek wykazał się niezwykła odpornością, patrząc na taki ogrom ludzkiej tragedii!
– To niewyobrażalne… Zmarli tam żołnierze pochowani są na cmentarzu w Ząbkach. Byłaś tam wiele razy…
– Mamusiu, opowiedz proszę, co to była za bitwa?
– Bitwa Warszawska rozegrała się w dniach 13-15 sierpnia 1920 roku, na przedpolach Warszawy. Rozpoczęła się walką o Radzymin, później Ossów i Zielonkę.
– Dlaczego była tak ważna?
– Wygrana w tej bitwie zadecydowała o zachowaniu niepodległości przez Polaków. Zatrzymała również dalszy podbój Europy, bo takie były plany wojsk sowieckich.
– Dlatego jest zwana „Cudem nad Wisłą”?
– Tak. Nie dawano nam dużych szans. Jednak pomimo poniesionych ogromnych strat liczonych w tysiącach rannych i zabitych żołnierzy, Polacy pokonali wroga i wygrali walki. To był prawdziwy cud! A teraz ja zadam ci pytanie. Czy mogę?
– Tak, bardzo proszę.
– Czy pamiętasz z lekcji, jaka osoba jest nieodłącznie związana z Bitwą Warszawską?
– Tak. Jest to marszałek Józef Piłsudski. Na portrecie Wojciecha Kossaka przedstawiony, jako pan z wąsem w wojskowym mundurze, na swojej ukochanej klaczy Kasztance.
– Świetnie!
– Mamusiu, bardzo ci dziękuję. Dostarczyłaś mi wielu ciekawych informacji. Jestem dumna za swojego pradziadka!
– Jest mi bardzo miło! Pradziadek Franciszek również byłby z ciebie dumny!
Wywiad z panem Józefem Dowgiało, który znał pana Jana Radomskiego, świadka przejścia Wojska Polskiego przez Ząbki w czasie Bitwy Warszawskiej.
– Dzień dobry. Czy pan Jan opowiadał panu historie z czasu wojny polsko – bolszewickiej 1920 roku?
– Tak, często wspominał tamte wydarzenia. Mówił, że 13. sierpnia był pięknym, słonecznym dniem. Pan Jan jako młody chłopiec widział jednostki wojskowe, które zmierzały w stronę Radzymina. Opowiadał, że naprzeciwko, wówczas drewnianego, kościółka ks. Ignacy Skorupka odprawiał mszę polową dla wojska.
– Czy pan Jan mówił, jakie uczucia towarzyszyły mu na widok tak dużej liczby żołnierzy?
– Atmosfera była bardzo podniosła i czuło się ducha walki. Wszyscy jego starsi koledzy chcieli zapisać się do wojska. Była to ważna chwila dla Polski.
– Czy mógłby pan jeszcze opowiedzieć o jakimś wydarzeniu z tamtych czasów?
– Na terenie Ząbek powstał szpital polowy dla wojska. Siostry zakonne opatrywały rany w bardzo trudnych warunkach. Zmarło około 40 żołnierzy, którzy zostali pochowani na cmentarzu w Ząbkach. Dziś w tym miejscu znajduje się pomnik z tablicą upamiętniającą wszystkich poległych.
– Co pan czuje, odwiedzając ten cmentarz?
– Za każdym razem, gdy jestem w tym miejscu przychodzę pod pomnik poległych żołnierzy. Przypominają mi się wtedy opowiadania i wspomnienia pana Jana z tamtych ciężkich wydarzeń,
– Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmowę przeprowadził: Karol Mech kl. 4a
Pan Józef Dowgiało jest moim wujkiem i ma 80 lat.
Pan Jan Stępień, mieszkaniec Ząbek, w rozmowie z Patrycją Ratyńską opowiada o Bitwie Warszawskiej.
Dzień dobry. Moim gościem jest Pan Jan Stępień, mieszkaniec Ząbek, urodzony po II wojnie światowej w 1945 roku. Obecnie ma 71 lat i aktywnie uczestniczy w corocznych obchodach uroczystości związanych z tym wydarzeniem. Zna całą historię Bitwy Warszawskiej z opowieści ojca i wuja. Jest bratankiem sanitariusza, który pomagał w szpitalu polowym. Podczas dzisiejszego spotkania z okazji 96. rocznicy Bitwy Warszawskiej opowie nam o tamtych wydarzeniach.
– Panie Janie, czy przypomni nam Pan, kiedy dokładnie miała miejsce ta bitwa?
– Bitwa rozegrała się w dniach 13 – 25 sierpnia 1920 roku. To data w historii Polski, której nikt nie powinien zapomnieć.
– Co zyskała Polska dzięki tej bitwie?
– Bitwa Warszawska, inaczej zwana Cudem Nad Wisłą zadecydowała o zachowaniu niepodległości [przez Polskę.
– Kto odegrał kluczowa rolę?
– Kluczową rolę odegrał Józef Piłsudski, który naprowadził Wojsko Polskie na skrzydło Armii Czerwonej.
– Czy może nam pan opowiedzieć o udziale mieszkańców Ząbek w Bitwie Warszawskiej?
– Należy pamiętać, że wielkie zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej zaczęło się właśnie w Ząbkach, ponieważ tutaj stacjonowała 8 Dywizja Piechoty pod dowództwem generała Józefa Hallera. W tej słynnej bitwie walczyli mieszkańcy Ząbek, m.in.: Karol Książek, Czesław Bąk, Aleksander Grotman i Piotr Dudziński, którzy zgłosili się na ochotnika do wojsk stacjonujących w Ząbkach. Na terenie dzisiejszej Drewnicy zorganizowany był szpital polowy. Mój wuj pracował tam jako sanitariusz i opatrywał rany żołnierzy. Warto wspomnieć, że w zbiorowej mogile na cmentarzu w Ząbkach zostali pochowani zmarli żołnierze walczący na przedpolach Warszawy.
– Czy wie Pan, ilu żołnierzy poległo, walcząc za Polskę?
– Strona Polska straciła około 4500 żołnierzy, a około 10 tysięcy uznano za zaginionych.
– Ilu żołnierzy stracili nasi wrogowie?
– Przyjmuje się, że zginęło około 25 tysięcy Bolszewików, a 60 tysięcy trawiło do polskiej niewoli.
– Czy Pana zdaniem mieszkańcy Ząbek pamiętają o tamtych wydarzeniach?
– Myślę, że tak. Co roku w Ząbkach uroczyście obchodzone są rocznice Bitwy Warszawskiej. Odbywa się msza święta w intencji poległych żołnierzy, apel oraz złożenie kwiatów pod pomnikiem 80. Pułku Piechoty.
– Bardzo dziękuję Panu za rozmowę i przybliżenie nam historii tamtego wydarzenia.
– Również bardzo dziękuję i zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w obchodach 97. rocznicy Cudu nad Wisłą.